Niezbędna jest oczywiście codzienne dawka ruchu!!!
Są potrawy łagodzące „pomarańczową skórkę”. Są i takie, które mogą ją zaostrzyć. Sprawdź, co należy jeść, a czego unikać.
Tak!
Jagody i grejpfruty: dla antyoksydantów. Dzięki ich dużej zawartości owoce te ekspresowo rozprawiają się z wolnymi rodnikami. To ważne, bo atak tych cząsteczek osłabia komórki skóry, przez co stają się one bardziej podatne na cellulit. Jagody są bogate w jeszcze jeden ważny „antycellulitowy” składnik: flawonoidy. Te aktywne substancje wzmacniają ścianki naczyń krwionośnych, poprawiają krążenie krwi i limfy w całym organizmie, usuwają nadmiar wody w organizmie, pozbywamy się obrzęków. Oznacza to szybsze usuwanie toksyn z komórek tłuszczowych. Czarne owoce (jagody, borówki, czarne porzeczki) są też bogate w witaminę C, która nie tylko super oczyszcza organizm, ale także wzmacnia włókna kolagenowe. Dzięki temu skóra jest jędrniejsza, gładsza i odporniejsza – cellulit jest na niej po prostu mniej widoczny.
TAK!
Awokado i ryby: dla dobrych kwasów tłuszczowych. Głównie omega-3. Nie tylko poprawiają one stan skóry – oznacza to mniejszy lub przynajmniej mniej widoczny cellulit – ale także przyspieszają metabolizm komórkowy, ułatwiają spalanie tłuszczu i zapobiegają jego magazynowaniu się. Najwięcej kwasu omega-3 znajduje się w tłustych rybach i awokado. Sporo – w orzechach, pestkach dyni i słonecznika, oleju lnianym i rzepakowym, oliwie z oliwek. Nie rezygnuj jednak z chudego mięsa, bo – podobnie jak nabiał – dostarcza organizmowi protein niezbędnych do zamiany tłuszczu w mięśnie podczas ćwiczeń. NIE JADAMY PANGI I RYBY MAŚLANEJ!!!!
Są potrawy wpływające na zmniejszanie się cellulitu lub ograniczające jego powstawanie, ale są i takie, które mogą ten stan zaostrzyć, a szczególnie u młodych osób. A zatem co należy jeść, a czego unikać?!
Pomidory i truskawki: dla właściwości drenujących. Co wspólnego, oprócz czerwonego koloru, mają ze sobą te dwie rośliny? Potas. Pierwiastek ten zapobiega gromadzeniu się wody w organizmie. Co to oznacza dla cellulitu? Szybsze „odtoksycznienie” komórek tłuszczowych, rozbicie powstających w nich złogów. W potas obfitują też ananasy, banany, figi, ziemniaki, suszone morele i śliwki, groch, a także soja (uwaga na kalorie!). Istnym pogromcą pomarańczowej skórki jest ananas. Oprócz potasu zawiera enzym zwany bromeliną, który pomaga szybko strawić nawet duże ilości białka, co „dopinguje” odchudzanie (dlatego tak chętnie wykorzystuje się go w cud-tabletkach wyszczuplających).
Ryby i owoce morza: dla jodu. Podobno Brytyjki mają ładniejszą cerę i mniejszy problem z cellulitem niż „kontynentalne” Europejki. Może to zasługa morskiego klimatu? Wiadomo, że jod poprawia krążenie krwi i limfy, znacznie przyspiesza metabolizm komórkowy. Jeszcze bardziej skuteczny niż ten „z powietrza” będzie jod, którego dostarczysz sobie z pożywieniem. Sporo mają go gruszki (uwaga na kalorie!), jako jeden z nielicznych owoców. Spożywać należy kilka razy w tygodniu też owoce morza i ryby morskie.
Owoce i pieczywo pełnoziarniste: dla błonnika. To bardzo ważny element diety „antycellulitowej”, bo zmniejsza przyswajalność tłuszczów i cukrów (największych wrogów gładkiej skóry). Regulując trawienie, zapobiega magazynowaniu produktów przemiany materii i toksyn objawiającemu się „grudkami” na skórze. Sporo błonnika znajdziesz też w grochu, fasoli, soi, natce pietruszki, brązowych makaronach i ryżu, grubych kaszach, otrębach. Jedyny warunek: aby jeść ich dużo, nie możesz mieć problemów z jelitami.
Nie!
Biały ryż, makaron i słodycze: z powodu cukru. Występuje on także w białym pieczywie, makaronie, kaszy, ryżu, alkoholu, sosach, surówkach, sokach oraz płatkach śniadaniowych. Co w nim złego? Podnosi indeks glikemiczny potraw. To powoduje, że po ich zjedzeniu we krwi następuje nagły wzrost cukru. Organizm reaguje na to ekspresowym uwalnianiem insuliny. We krwi jest za dużo glukozy – ten nadmiar zamienia się w tłuszcz. W efekcie komórki „zapychają się” tłuszczem i wzrostem komórek adypocytow
Kawa i czarna herbata: z powodu kofeiny. Mimo że kofeina wspomaga spalanie tłuszczu jako składnik kosmetyków, swoją cudowną zdolność traci jako napój. Może wręcz spowalniać cyrkulację i zatrzymywać wodę w organizmie. Przestaw się na kawę bezkofeinową i herbatki ziołowe.
Alkohol: z powodu nadprodukcji estrogenu. Ten żeński hormon jest jednym z czynników powodujących cellulit: rzutuje na ilość, wielkość i sposób odkładania się komórek tłuszczowych. Nie musimy zupełnie odstawiać „procentów”, zaleca się nawet – mały kieliszek wina czerwonego wytrawnego dziennie. Inaczej, produkowany w nadmiarze estrogen spowoduje zatrzymywanie wody w organizmie.
Sól: z powodu zatrzymywania wody. Sól ma zdolność wiązania wody w tkankach, dlatego gdy spożywasz jej za dużo, pojawiają się problemy z krążeniem limfatycznym. Ciało puchnie, a komórki tłuszczowe pęcznieją i dochodzi w nich do „zastojów”. Dzienne spożycie soli nie powinno przekraczać 5 g – jedna płaska łyzeczka. Dlatego najlepiej w ogóle zrezygnuj z dosalania potraw, bowiem to co zjadamy w diecie codziennej – bez używania soli – te normy już przekracza, należy wprowadzić świeże zioła do codziennego menu.
Herbatniki, gotowe potrawy: z powodu „chemii”. Konserwanty, syntetyczne barwniki i aromaty wręcz uwielbiają się odkładać w tkankach skóry. Większość z nich nie jest szkodliwa dla zdrowia, ale przetworzone z ich pomocą potrawy zwykle zawierają mało błonnika i składników odżywczych. Natomiast bardzo dużo tłuszczu i sody, która zatrzymuje wodę w organizmie i nasila cellulit.
Maria Fall-Ławryniuk
dietetyk i terapeuta ruchowy
Sylwetka Sopot
www.twojasylwetka.pl